22 października, w liturgiczne wspomnienie św. Jana Pawła II, chorzy z problemem choroby nowotworowej, zrzeszeni w Stowarzyszeniu „Po prostu żyj” spotkali się na dorocznej Mszy świętej w kościele p.w. św. Mikołaja u wieluńskich Bernardynek.
Eucharystię w ich intencji sprawował ks. prałat Juliusz Lasoń, kapelan ze Szpitala im. Mikołaja Kopernika w Łodzi. Współcelebransem Eucharystii był ks. Andrzej Walaszczyk, kapelan sióstr Bernardynek. Na tę przedziwną i wyjątkową w swojej wymowie Eucharystię z księdzem Juliuszem przybyło 7 osób, każda gotowa złożyć świadectwo o działaniu i doświadczeniu Boga w swoim życiu.
Świadectwo złożyła 51. letnia Agnieszka. Jej świadectwo poprzedził fragment Listu św. Pawła do Rzymian i fragment Ewangelii wg św. Łukasza ze słowami „O, wy, obłudnicy! Umiecie prorokować z wyglądu nieba i ziemi, a czemuż nie potraficie rozpoznać [znaczenia] tego czasu. Czemuż to sami nie uznajecie tego, co słuszne?”.
Homilią na Eucharystii stało się świadectwo Agnieszki. Poprzedziła ją modlitwa do Ducha Świętego i Maryi przez wstawiennictwo świętego Jana Pawła II obecnego w swoich relikwiach na ołtarzu, przy którym była sprawowana liturgia Mszy świętej.
Pochodzę z rodziny katolickiej, ale moja wiara sprowadzała się tak naprawdę tylko do niedzielnych „wypraw” do kościoła. Nigdy nie zgłębiałam tajemnicy Boga. Byłam mężatką. Ze związku, który się rozpadł, mam dwójkę dzieci – córkę lat 29 i syna lat 25.
Po rozwodzie szukałam szczęścia w związkach z innymi mężczyznami. Traciłam w ten sposób zaufanie dzieci, które wówczas bardzo potrzebowały matki. Córka była przed maturą, syn był uczniem gimnazjum. Ostatni mój partner Tomasz był dla mnie „spełnieniem marzeń” o bezpieczeństwie i nadzieją na wspólne , rodzinne życie.
Wtedy zachorował. Wyrok lekarzy był jednoznaczny. Przed nim 1 % szans na wyzdrowienie. Pod wpływem rozpaczy trafiłam do kaplicy szpitalnej i obiecałam Bogu przed obrazem Jezusa Miłosiernego za wyzdrowienie Tomasza życie w czystości. Do modlitwy o zdrowie mojego partnera włączyła się grupa Odnowy w Duchu Świętym. Stał się cud. Tomasz wyzdrowiał.
Miłość Boga do mnie objawiła się w moim cierpieniu. Uzdrowienie Tomasza to był cud. Ja to zrozumiałam, lecz mój cudownie uzdrowiony partner nie. I ja znów zareagowałam po ludzku, wróciłam do dawnego grzechu.
Dziś jestem wdową, zmarł mój mąż, z którym się rozwiodłam. Nic nie stało na przeszkodzie zawarciu małżeństwa z Tomaszem. On miał jednak inne plany na swoje życie. Nie potrafił dokonać wyboru. Potem przyszła moja choroba i niewiele szans na wyleczenie. Kolejny cud. Wyzdrowiałam. Ale przyszła utrata pracy, problem z mieszkaniem.
Dziś jestem sama. Moje i Tomasza drogi rozeszły się. Ja pozostałam wierna swojej obietnicy danej Bogu w kaplicy szpitalnej, Tomasz nie rozpoznał danego mu znaku i nie zobaczył, że jego uzdrowienie dokonało się za sprawą wielkiej modlitwy, jego duch nie przyjął tego.
Ja dziś dziękuję Bogu za zdrowie Tomasza, za moje dzieci i za moje nawrócenie, które umocniło się kolejny raz za sprawą cierpienia. Dziś wiem, że uzdrowienie ciała musi iść w parze z uzdrowieniem duchowym. Mówię to dziś wszystkim wam w obecności relikwii św. Jana Pawła II, który wołał: „Nie lękajcie się, otwórzcie drzwi Chrystusowi”.
Otwórzmy się na miłość Chrystusa i na działanie Ducha Świętego, który daje życie i pokój. Prośmy o to Maryję.
– powiedziała Agnieszka rozpoczynając świadectwo
Modlitwę eucharystyczną zakończyło błogosławieństwo relikwiami św. Jana Pawła II.
Zofia Białas/kultura.wielun.pl