Kolejnym, jednym z siedmiu, kandydatem na stanowisko burmistrza Wielunia, którego postanowiliśmy przedstawić na naszych łamach jest 56-letni przedstawiciel Forum Samorządowego Ziemi Wieluńskiej, bezpartyjny samorządowiec, mgr inż. rolnictwa Waldemar Kluska.
Córka Waldemara Kluski, studentka medycyny, jest na trzecim roku studiów. Syn pilnie przygotowuje się do matury mając świadomość, że to już niedługo. Jest więc bardzo zajęty.
Syn wie, że musi przysiąść i włożyć tę pracę. Ja przez całe życie nie wierzyłem i nadal nie wierzę w taką przysłowiową mannę z nieba. W tym sensie, że coś mi spadnie i myślę, że dzięki temu iż tak to sobie ułożyłem w głowie, to ominęło mnie wiele różnych rozczarowań. Wszystko co osiągnąłem w życiu to wypracowałem własnymi rękoma.
Ktoś podczas studiów w trakcie sesji powiedział mi: „pamiętaj, że każda jakaś zdobyta wiedza daje większe prawdopodobieństwo sukcesu na egzaminie. Nie przerażaj się, że czegoś nie udało się pochłonąć w całości ale zawsze zrób maksymalnie to co możesz, abyś sam do siebie nie miał pretensji. A co się wtedy zdarzy, czy akurat będziesz miał szczęście to już jest rzecz niezależna od ciebie”.
I dokładnie tak podchodzę przez całe życie. Problemy były, są i będą. Każdy je ma w zależności od okoliczności i niezależnie czym się zajmuje, albo kim jest. Te wszystkie problemy można rozwiązać, to tylko kwestia czasu. Uczę też tego swoje dzieci i mam satysfakcję, że to skutkuje. Uczę takiej jakby konsekwencji patrzenia dalej. Patrzę daleko i widzę w wyobraźni efekt, to co będzie. Problemy są do opanowania, ważny cel napędza nasz mózg do tego, aby wszystko zrobić w celu osiągnięcia tego celu.
Przede wszystkim należy nie dać się osłabić rozmiarem zadania. Ktoś widząc ciężarówkę do rozładowania jest przerażony a ja o tym nie myślę, tylko biorę worek za workiem, rozładowuję i gotowe. Tak też wychowałem syna. Lubimy ze sobą pracować bo to takie naturalne, że chce się synowi przekazać swoją wiedzę o życiu aby nie musiał odkrywać pewnych rzeczy na nowo. Ja to nazywam struganiem charakteru.
Od dziecka lubię obserwować ludzi i porównywać czy to do wzorców, do siebie, czy do sytuacji i analizować dlaczego ktoś się tak a nie inaczej zachował. Żona mówi, że ciągle coś analizuję i ciągle mi się te silniczki kręcą. To struganie charakteru poległa właśnie na tym, aby starać się zrobić coś więcej. Chodzi o to aby mieć do siebie szacunek i wymagając czegoś od innych, kierując jakimś zespołem dawać przykład.
Bardzo lubię rzeczy, które poznałem od zera. Jeśli poznaje się coś od zera i przechodzi wszystkie etapy to później jest łatwiej. Gorzej jak ktoś wskoczy na jakąś funkcję, która go przerasta. Nie potrafi wtedy zrozumieć, że to działanie, którego się wymaga od innych, nie jest takie proste. Przez te kadencje tych wszystkich burmistrzów to ja widziałem i te wielkie rzeczy i te malutkie. To potwierdza moją regułę, że lepiej jeśli idzie coś ewolucyjnie niż rewolucją i szybkim tempem.
To tak jak w bajce o zającu i żółwiu, to jest coś podobnego. Trzeba mieć poszanowanie do tradycji, do obserwacji poczynionych przez setki lat przez naszych przodków, którzy może nie przez wiedzę ale doświadczenie zaznaczyli, że dane działanie rodzi dany skutek. Szczególnie to można poznać w naszych przysłowiach. Przysłowia niosą olbrzymią wiedzę, doświadczenie i mądrość.
Kandydat ma dużo książek z przysłowiami. Lubię czasem otworzyć którąś na jakiejś literze i czytać pod nią wszystko po kolei. Jest przekonany, że człowiek może czasem nie potrafi czegoś nazwać ale i tak czuje w ten sam właśnie sposób.