Kolejnym, jednym z siedmiu, kandydatem na stanowisko burmistrza Wielunia, którego postanowiliśmy przedstawić na naszych łamach jest 56-letni przedstawiciel Forum Samorządowego Ziemi Wieluńskiej, bezpartyjny samorządowiec, mgr inż. rolnictwa Waldemar Kluska.
Na co dzień pracuje jako naczelnik w Wydziale Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Jest mężem i ojcem trójki dzieci oraz prezesem Stowarzyszenia „Tacy Sami”. Wybudował ośrodek, który od 1999 roku jest jedynym w powiecie wieluńskim oferującym kompleksową rehabilitację i pomoc dzieciom niepełnosprawnym oraz ich rodzinom.
O ośrodku, poza ludźmi zainteresowanymi, jest niewielka wiedza. Dla niektórych jest jakby nadprzyrodzony. Ośrodek powstał z potrzeby. Gdy urodziło nam się dziecko specjalnej troski to po krótkim szoku zdecydowaliśmy, że rezygnujemy z planów i ambicji zawodowych. Ja miałem pracować w katedrze na fitopatologi Uniwersytetu w Poznaniu, żona miała stypendium doktoranckie w genetyce w Ohio. Od 1 października miałem rozpocząć pracę w katedrze a 30 sierpnia urodziła się nam córka.
W tamtych czasach promotor mnie zaprosił bo chciał ze mną współpracować. Zajmowałem się rolnictwem ekologicznym chociaż wtedy było nielegalne. Jemu to nie przeszkadzało bylebym najpierw zrobił pracę dla niego. To był układ idealny. I do tego to stypendium doktoranckie. Wszystko miało się inaczej potoczyć. Jednak gdy rodzi się córka to ja nie opuszczam rodziny, nie wyjeżdżam za granicę. Oboje z żoną wracamy do Wielunia i zajmujemy się dzieckiem. Szukamy lekarzy i szukając pomocy krążymy po całym świecie.
Wtedy to właśnie założyłem Koło Dzieci Specjalnej Troski. Jak zaczęliśmy coś robić to ludzie zaczęli się przy nas się gromadzić. Mając 150-200 rodzin zauważyłem, że w zasadzie tylko kilka rodzin coś robi a reszta? U pozostałych dzieci są prawie w komórkach chowane. Padł wtedy pomysł aby w centrum powiatu stworzyć taki pomagający ośrodek. Pomysł był 20 lat temu, osiem lat trwała ciężka budowa bo w sumie z niczego. Robiliśmy bale charytatywne, zbiórki przy kościołach, na ulicach. Wtedy jeszcze nie było tego 1-go procenta. Było ciężko, były też chwile zwątpienia.
Po tych ośmiu latach otworzyliśmy dół, piętra jeszcze nie daliśmy rady i zaczęliśmy działać. Już wcześniej prowadziliśmy zajęcia w przedszkolu integracyjnym. 25 lat temu moja córka otwierała pierwszą, stworzoną przeze mnie grupę. Po pewnym czasie wszystkie zajęcia przenieśliśmy do ośrodka i tak funkcjonuje to już 11 lat systematycznie się rozwijając. Cały czas się rozwijamy i to bez pomocy gminy. Gmina nie dała nam aby pomóc ani złotówki.
Jedyna rzecz, która udało się nam za czasów Burmistrza Adamskiego, to udało nam się kupić grunt pod ośrodek, na ten konkretny cel, i kupiliśmy go wtedy za symboliczną kwotę. Chciałem budować na swoim a nie aby nas ktoś poniewierał. Taką uwagę, aby kupić, otrzymałem od Prezesa Fundacji na Rzecz Poszkodowanych w Wypadkach Samochodowych w Jantarze.
W tej chwili w ośrodku jest 80 dzieci. Dzięki obronie pewnego programu po raz kolejny ośrodek otrzymał dofinansowanie do wynagrodzenia trzydziestu terapeutów. Aby przystąpić do programu przybywające dzieci czekają jakby w poczekalni. Jest w niej ponad trzydzieści dzieci oczekujących. Ośrodek rozwijając się kończył kolejne etapy. Najpierw pojawiła się kryta ujeżdżalnia aby można było robić całorocznie hipoterapię, do tego stajnia, myjnia i siodlarnia.